piątek, 10 lipca 2015

Chapter Three.


Oh, w mej pamięci
Wciąż płoną, odciski palców, które pozostawiłeś
Zawsze chciałam Ci to powiedzieć, ale nie potrafiłam 


Veronica`s POV.
  Trzymana kurczowo za rękę byłam prowadzona po brudnym korytarzu. 
  Minęliśmy z Harry`m jedno z dziwnych zaplamionych jakąś cieczą salę. 
  Styles zatrzymał się na chwilę, wyciągnął pęk kluczy i zamknął drzwi od podejrzanego pomieszczenia. 
   Po paru minutach Harry zaprowadził mnie do sali, w której przebywał on sam. 
  Zamknął za sobą drzwi i podszedł do mnie likwidując jakąkolwiek przestrzeń między nami.
  Mój puls znacznie przyspieszył. Patrzyłam ostrożnie na to, co robił. Muszę przyznać, że cholernie się go bałam. Czułam jak strach paraliżował cały mój umysł oraz ciało. 
  -Jesteś teraz taka bezbronna Edwards. Gdy zaczniesz krzyczeć, nikt Cię nie usłyszy, jeśli zaczniesz uciekać to się zgubisz. Jest tu ciemno, a nie masz przy sobie latarki. Jesteś zdana na swój instynkt Ronnie. - jego głos był mocno zachrypnięty. Oczy chłopaka emitowały ciemną barwą zieleni. Były niemal czarne.  
  -Styles...możesz przestać?- zapytałam.
  -Dlaczego miałbym to zrobić?
  -Proszę Cię, to nie jest kurwa śmieszne. 
  -Zrobisz coś, a wtedy puszczę Cię wolno i nic Ci się nie stanie. 
  -Co?- mój głos drżał ze strachu. 
  -Rozbierz się, ale zostaw bieliznę.
  -O nie Styles co to, to nie! - krzyknęłam.
  -Mówiłem, bądź grzeczna, a puszczę Cię potem wolno. - syknął przez zęby.
  -Nie zrobię tego.
  Harry próbował się do mnie dobrać, ale zaczęłam się szarpać i głośno krzyczeć.
  Kiedy Styles nade mną zapanował z moich oczu wylało się morze łez.
  W tym momencie Harry zaprzestał swoich czynów.
  -Tylko mi tu nie rycz. - powiedział pogardliwie. - Obiecuje maleńka,że nie będzie bolało. -dodał. 
  Starałam się pogodzić z tym co mnie czeka, ale nie dawałam sobie z tym rady. 
 Położyłam się na starym łóżku i wbiłam oczy w jeden martwy punkt, po czym je zamknęłam. Wytężyłam słuch i jedyne co usłyszałam to rozpinanie paska i wyciąganie go ze szlufek.
  Kiedy z powrotem otworzyłam oczy, rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym obecnie jestem. Próbowałam znaleźć coś, co pomoże mi się stąd wydostać. 
  Zauważyłam jakiś niewielki przedmiot. Wzięłam go do ręki i schowałam za łóżkiem. 
 Styles zbliżył się do mnie i zaczął dotykać mnie w różnych miejscach. 
  Z moich oczu wylał się strumień łez.
   Kiedy chłopak próbował się do mnie doszczętnie dobrać, przypomniałam sobie o tym niewielkim przedmiocie. Cisnęłam nim w jego głowę, co go ogłuszyło. Zrzuciłam Styles`a z siebie i zaczęłam szybko się ubierać. W rękę wzięłam bluzę i szybko otworzyłam drzwi. Biegłam na oślep, nie miałam pojęcia gdzie jestem. W końcu mój instynkt do mnie przemówił. Znalazłam swoją salę, więc szybko do niej wpadłam. Zablokowałam drzwi i zaczęłam szukać czegoś, czym mogę się przed nim obronić. Olivia już spała. Podeszłam do niej i lekko szturchnęłam.
  -Olivia...Olivia kurwa słyszysz mnie?!- zapytałam, ale dziewczyna nie reagowała. 
  Po krótkiej chwili w pomieszczeniu znalazł się Styles. Jego oczy były niemal czarne, szczęka mocno zaciśnięta zarówno jak i dłonie. 
 -Miałaś zrobić to, co Ci karzę!- krzyknął.
Nie odpowiedziałam mu już nic. Cofnęłam się parę kroków do tyłu, aż w końcu moje plecy spotkały na swojej drodze zimną ścianę.
  -No dalej Styles. Uderz. - powiedziałam patrząc w jego oczy. - Przecież wiem, że to zrobisz. -dodałam. 
 -Zamknij się Edwards.
 -O nie Styles, mam dość siedzenia cicho i patrzenia jak się marnujesz. 
 -Powiedziałem coś?- jego oschły ton przyprawił mnie o ciarki, ale starałam się to zignorować.
  -Nie Styles. Nie zrobię tego. - odparłam spokojnie.
 Po chwili chłopak uniósł dłoń i uderzył mnie w prawy policzek. Chwyciłam za niego i otworzyłam usta ze zdziwienia.
 -Podoba Ci się to Styles? Lubisz kurwa znęcać się nad innymi? Jesteś pierdolnięty! - krzyczałam. 
 - Zamknij się Edwards. Kurwa po prostu się zamknij! - jego głos rozniósł się po całej sali. 
  Widać uderzyłam w jego słaby punkt.
Styles zaczął chodzić w kółko i coś mamrotać. 
 -Ronnie, ja...przepraszam, to nie byłem ja. - wymamrotał. 
  Podeszłam do niego i już chciałam mu dogryźć, ale jakaś część mojego umysłu powstrzymała mnie od tego.   
   Styles wyglądał jak dziecko we mgle, zupełnie jakby nie wiedział gdzie jest i co się stało. 
  -Przepraszam. - wyszeptał patrząc na mnie swoimi normalnymi już oczami. 
  -W porządku. - odparłam. - Już dobrze Styles.
 Harry pokręcił głową i spojrzał na mnie. 
  -Edwards pocałuj mnie. -  wyszeptał. Niepewnie stanęłam na palcach i pocałowałam jego miękkie usta. Nie musiałam czekać nawet sekundy na odwzajemnienie pocałunku. Harry podniósł mnie i posadził na szafce.   Oparł się o nią i w dalszym ciągu całował moje usta. W tym momencie cały świat przestał istnieć. Byłam tylko ja i on. 
  Po chwili skończyłam pocałunek i spojrzałam na Harry`ego. 
  -Nie mów o tym nikomu proszę...- wyszeptał, na co kiwnęłam głową.
  -Dobrze..- odparłam.
 Styles rzucił tylko jedno spojrzenie na Olivię. 
  -Nie dowie się, obiecałam tak ? 
    Harry kiwnął głową i wyszedł, zostawiając mnie z tym całym syfem.
  Myślałam co mogło go do tego skłonić. Nie wiem, nie mam pojęcia. 
  Po godzinie może dwóch usnęłam z nadzieją, że jutrzejszy dzień będzie normalny. 
  

~*~
        Czas płynął nieubłaganie wolno.
Kiedy tylko Olivia się obudziła Aaron zaprowadził ją do Zayn`a. Myślę, że Malik nie jest zły. Po prostu nie sądził, że dziewczyna z górą kasy, może być normalna i jest w stanie nie zachowywać się jak nadęta pindzia.
  Jestem pewna, że kiedy Olivia została tu przywieziona, chodziło mu tylko i wyłącznie o pieniądze, a teraz...cóż nie wiem, jeszcze do tego nie doszłam.
  Ale o co mogło chodzić Harry`emu? 
Dlaczego akurat mnie tu przywiózł? Przecież oprócz tych urodzin nie zrobiłam nic złego. Heather była gorszą suką, bardziej go gnębiła i co?  I nic.
  Może on dalej coś do mnie czuje?
Cholera, to wszystko jest takie skomplikowane, że czasami się gubię.
    Z toku myślenia wyrwał mnie dźwięk otwierania drzwi. Uniosłam lekko wzrok i zobaczyłam go. Jego włosy były zaczesane do tylu. Miał na sobie biały podkoszulek, spod którego widać było czarny tusz i kontury malunków na jego ciele.
    Styles złapał ze mną kontakt wzrokowy i podszedł bliżej. Usiadł obok mnie na starym łóżku i dał mi moje jedzenie.
  -Za każdym razem oddawałaś to co zawierało mięso więc domyśliłem się, że jesteś wegetarianką. - powiedział.
  -Dziękuję. - odparłam.
  Poczułam jak na moje usta wkrada się malutki uśmiech, który starałam się powstrzymać.
  Styles patrzył na mnie przez parę sekund nie mówiąc przy tym ani słowa.
  -Edwards pamiętaj, że wczoraj nic się nie wydarzyło. - powiedział po chwili. Jego oschły ton głosu wrócił, a oczy znowu pociemniały.
  -Wiem Harry. - odparłam spokojnie.
  -I nikomu ani słowa. - dodał.
  -Ile razy mam powtarzać, że `wiem` ?- zapytałam patrząc w jego oczy.
  -Tyle ile będzie trzeba. - odparł.
  -Znowu zaczynasz te swoje gierki?  Styles to na mnie nie działa. Nie jesteś w stanie mnie zmanipulować. - zapewniłam go. - Nie musisz zachowywać się jak idiota, nawet nie chcesz tego robić.
   Styles patrzył na mnie i nie odezwał się ani słowem. Usiadłam na przeciwko niego i czekałam na jego najmniejszy ruch.
  Brunet otworzył usta na chwilę, ale po chwili z powrotem je zamknął.
  -Skąd wiesz, czego chce, a czego nie? - zapytał nagle. - Czytasz mi w myślach? 
  -Nie, ale czy to ja wczoraj błagałam o  pieprzony pocałunek?  To ja wpadłam w szał, a potem nie wiedziałam co się dzieje?  Nie Harry, to byłeś Ty. Więc proszę Cię łaskawie daj mi spokój dobrze? Możesz być stuprocentowo pewny, że nikt nie dowie się o tym co się wydarzyło.  - powiedziałam na jednym wdechu.
  Harry wstał z miejsca i podszedł do okna. -Jeśli przyznasz mi rację nikt nie dowie się o pocałunku. - dodałam.
Zrobiłam parę kroków w jego stronę. Chłopak zacisnął dłonie na szafce stojącej przy oknie. Jego klatka unosiła się i szybko opadała. Kiedy wbił we mnie swój śmiertelny wzrok nieco się przestraszyłam, ale starałam się nie skupiać na tym, czego się boję. Próbowałam rozgryźć Styles`a. Byłam już niemal obok niego. Dzieliło nas za ledwie parę centymetrów. Położyłam dłoń na jego ramieniu i spojrzałam w jego oczy, które po woli przybierały normalną barwę.
  -Uspokój się...-szepnęłam delikatnie. - Po prostu weź głęboki wdech i wydech. Widzisz...to czasami pomaga. - dodałam.
  -Przepraszam, czasami zachowuje się jak dupek.  - powiedział.
  Kiwnęłam głową i przysunęłam się bliżej. -Mogę? - zapytał i wyciągnął swoją dłoń po moją. Skinęłam lekko głową i Styles splótł swoją dłoń z moją.
-Naprawdę możesz mi zaufać. Nikt nie dowie się o tym poza...- nagle jego usta przerwały mi zdanie. To był dla mnie cholerny szok. Po krótkim czasie odwzajemniłam jego pocałunek. Ten był całkiem inny od tego poprzedniego. 
  Harry położył swoje spore dłonie na moich biodrach, a ja swobodnie zarzuciłam ręce na jego ramiona. Nie byłam pewna tego co się dzieje i jakie poniosę za to konsekwencje.
  Kiedy Harry skończył pocałunek ujrzałam w jego oczach ten dawniejszy błysk. Tak jakby stary Styles na chwilę wrócił.
  Chłopak wymamrotał coś co brzmiało jak `Jesteś wszystkim, czego teraz potrzebuje`. Kiedy poprosiłam, żeby powtórzył odparł krótkie `nic` i patrzył na mnie swoimi szarozielonymi oczami.
  -Wiesz, że dla mnie w dalszym ciągu jesteś tym zawsze uśmiechniętym Harry`m, którego znam ze szkoły, a nie jakimś nadętym palantem prawda? - zapytałam niepewnie.
  -Woah. To zaskakujące. -odparł z małym uśmiechem na ustach.
  -Niby dlaczego?  Przecież tylko twój wygląd się zmienił, reszta pozostała bez zmian, no może oprócz tych nagłych napadów złości... - Harry bacznie mi się przyglądał kiedy wypowiadałam każde pojedyncze słowo.
  -Ty za to jesteś swoim przeciwieństwem. Byłaś inna, całkowicie inna.
  -Musiałam wydorośleć. Niestety Styles nikt nie powiedział, że będziemy dziećmi do końca życia.
  -Powiedział. - odparł
  -Kto?
  -Piotruś Pan.
   Po tych słowach zaczęłam się śmiać. Spojrzałam na Harry`ego, który również się śmiał. Jego dołeczki stały się jeszcze bardziej widoczne niż wcześniej, a oczy rozbłysnęły jasną barwą zieleni.
  -On się nie liczy. - powiedziałam przez śmiech-  Ten typ nie istniał naprawdę.
  Harry przyznał mi rację i posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów.
  -A nawet jeśli, to on już był dzieckiem do końca życia. - dodałam.
Brunet poprawił kosmyk moich włosów i spojrzał mi w oczy.
  Jego usta były o milimetr od moich, aż tu nagle drzwi do sali się otworzyły.
  Wszedł do niej Aaron.
   -Ooo spierdalam, już wam nie przeszkadzam. - powiedział patrząc na nas oboje.
  -No to stąd wyjdź Smith. - powiedział Harry i odwrócił się w stronę Aaron`a.
Mężczyzna opuścił pomieszczenie, a wtedy odetchnęłam z ogromną ulgą.
  Styles spojrzał w moje ciemne oczy i skupił się na czymś.
-Nie mogę Cię rozgryźć...-powiedział.
-Też mam ten sam problem Styles. Oboje potrzebujemy na to trochę więcej czasu. - odparłam odsuwając się od niego.
  Czułam się strasznie dziwnie. Jeszcze chwilę temu prawie bym go pocałowała, a teraz znowu rozmawiam z nim jak pierwszego dnia.
  Nie wiem, co kryje się za tym wszystkim, ale mszę się o tym przekonać. Jestem pewna, że jestem tylko pionkiem w jego grze, ale przecież mogę zawsze obrócić sytuację na swoją korzyść.
  Gdyby nie te jego zmienne nastroje. Właśnie to mnie w nim niepokoi. Co jeśli Styles ma jakieś zaburzenia psychiczne?
  -Ronn...słuchasz mnie? - zapytał mocno zachrypnięty głos.
  -Co?  Przepraszam rozkojarzyłam się.
Harry z powrotem przyciągnął mnie do siebie i podniósł mój podbródek do góry.
Jego usta delikatnie musnęły moje, a potem na twarzy chłopaka pojawił się ogromny uśmiech.
  -Musiałem to zrobić Edwards. Teraz będę się zbierał, wpadnę do Ciebie później. - powiedział i puścił mi oczko.
Czułam jak na moje usta wkrada się uśmiech, więc pozwoliłam mu się uwolnić.
  Harry opuścił salę, więc zostałam w niej sama. Ciekawiło mnie co dzieje się z Liv. Nie wiem, może Malik ma dla niej tutaj specjalne atrakcje?



Olivia's Pov

     Obudziło mnie kapanie wody. Kap, kap, kap.... i tak co sekundę. Podniosłam się z tego brudnego materaca i rozejrzałam po pokoju. Ronnie siedziała w kącie i bawiła się swoimi palcami. Coś się chyba wydarzyło, bo nie odezwała się do mnie słowem, ani na mnie nie spojrzała. Stwierdziłam, że lepiej nie pytać, bo może nie chce, aby ktoś się o tym dowiedział. Sama bym nie chciała. Ludzie często zadają głupie pytania. Widzą, że druga osoba jest przybita to jeszcze pytają się czy 'wszystko w porządku?'.
     W pewnym momencie drzwi otworzyły się z hukiem. Spojrzałam w tamtym kierunku i zaniemówiłam. Zdziwiłam się, kiedy Aaron tak nagle wtargnął do naszego 'pokoju'. Był inny, nie przypominał tego miłego i zabawnego chłopaka. Przypominał mi..........przypominał mi siebie kiedy go poznałam!

     Siedziałam w tej celi już od dwudziestu jeden godzin, a mój brzuch nie chciał przestać burczeć, co jeszcze bardziej wzniecało mój gniew. Próbowałam robić wszystko byleby tylko nie myśleć o głodzie. Ale najczęściej moje myśli wracały do jednego, bardzo ważnego pytania, a mianowicie dlaczego mnie porwali? I przez to czułam się jak jeszcze większe gówno.
     Kiedy się tak nad sobą użalałam drzwi, niestety bądź jak kto woli stety, się otworzyły, a w nich stanął cholernie przystojny szatyn. Miał na sobie zwykły t-shirt i czarne jeansy. Kompletnie nie wyglądał na porywacza.
     Wszedł głębiej a wtedy zauważyłam, że trzyma w rękach jakąś tackę. Przykucnął i pchnął ja w moja stronę.
     -Co to? - spytałam zerkając w stronę przedmiotu.
     -A jak sadzisz? - odparł chłodno - Jedzenie. Musimy cię przecież utrzymać przy życiu. - dodał tym samym tonem.
     -Dzięki - prychnęłam nawet nie mając zamiaru tego ruszyć.
     -Kurwa, albo zaczniesz to wpierdalać albo sam ci to wepchnę do gęby! - krzyknął, a przez moje ciało przeszły ciarki. Zdecydowanie go polubię.
     -Jestem Olivia - powiedziałam cicho.
     -Aaron - odpowiedział po chwili i wyszedł.


     Po chwili z zamyśleń wyrywa mnie jego szorstki ton głosu oznajmujący, że Zayn chce mnie widzieć.
     -Mnie? - pytam nie dowierzając.
     A czegoż to pan Zayn Wielce Przystojny Skurwysyn Malik może chcieć ode mnie? Prycham pod nosem i ruszam z miejsca. Z dalszym zdziwieniem wypisanym na mojej twarzy podchodzę do Smith'a.
     -A więc zobaczmy co takiego chce mój oprawca - wychodzę za szatynem z pomieszczenia i bez słowa kierujemy się w stronę miejsca gdzie jak przypuszczam znajduje się dwudziestodwulatek.
     Dzięki Aaron za informacje.
     Stajemy pod jakimiś drzwiami, a mężczyzna odwraca się do mnie.
     -Powodzenia, mała - jego zachowanie zmieniło się diametralnie.
     Już nie jest nie przyjemny, jest moim przyjacielem. A potwierdza to kiedy całuje moje czoło.
     -Przepraszam za to co teraz zrobię - szepcze i chwyta mocno moje ramie.
     Naciska na klamkę zaraz po tym jak zapukał, a głos ze środka udzielił zgody na wejście do 'jamy potwora'. Aaron zamknął za nami drzwi i spojrzał w kierunku Malik'a - Przyprowadziłem ją, jak chciałeś.
     -Dobrze, możesz iść. Zawołam Cie kiedy skończymy naszą rozmowę. - brunet opiera się nonszalancko o parapet a w dłoni trzyma papierosa, którego co jakiś czas przytyka do ust i zaciąga się śmiercionośnym dymem.
      Smith puszcza mnie, a ja spoglądam na miejsce, w którym mnie trzymał. Jest czerwone jak cholera! Wychodzi, a ja zaczynam się denerwować. Tak naprawdę nie wiem do czego zdolny jest Zayn. Owszem, porwał mnie, ale jeszcze nigdy nie widziałam go złego. Mój tutejszy przyjaciel opowiadał mi dużo o zachowaniu Mulata. Możesz zacząć się bać - podpowiada moja podświadomość, ale ignoruje ją.
     -Usiądź - wskazuje ręką na krzesło stojące tuż obok mnie.
     Dopiero teraz zwracam uwagę na wystrój pomieszczenia. Dominuje kolor szary i biały z czarnymi elementami. Po prawej stronie znajduje się duże, drewniane biurko, przy którym stoją dwa krzesła. Po lewej w rogu stoi kanapa i fotel, a na ścianie na przeciwko wisi telewizor.
     Nic ciekawego.
     -Postoje - odpowiadam i zakładam ręce na piersi.
     -Niegrzeczna - mruknął - Lubie takie - uśmiecha się do mnie chytrze.
     Ludzie trzymajcie mnie. Ten uśmiech! Oddałabym wszystko byleby tylko widzieć go codziennie. Pff, oddałabym wszystko byleby tylko widzieć go kiedy by mnie pieprzył.
     -Czy w tym momencie myślisz o mnie pod względem erotycznym? - zapytał, a mi serce podskoczyło do gardła.
     Skąd wiedział?
     -N-nie - odpowiadam jąkając się.
     -Wiesz, zawsze możemy przenieść twoje myśli na jawę - znów słyszę jego głos, a chwile później podchodzi do mnie.
     Cofam się o krok do tyłu, a on nadal do mnie podchodzi. Z każdym jego przybliżeniem się do mnie, ja się odsuwam, chcąc utrzymać pomiędzy nami odpowiedni dystans. W końcu natrafiam plecami na zimną ścianę, a Malik wykorzystuje ten fakt i szybko do mnie podchodzi opierając ręce po obu bokach mojej głowy. Nachyla się, a ja czuję jego ciepły oddech na szyi. Moje nogi powoli robią się jak z waty. Cieszę się, że w tamtym momencie nie miałam na sobie szpilek, bo nie wiem czy dałabym radę na nich ustać.
     -A wiec? - wyszeptał do mojego ucha - Może jednak przekonamy się jak dobra jesteś w łóżku?
     Moja odwaga w tym momencie przestała istnieć. W normalnej sytuacji już dawno bym go od siebie odepchnęła i wytknęła mu co o nim sadze. Jednak nie tu i teraz. Bałam się i mogę to przyznać. Przerażał mnie.
      -Odpowiesz mi? - kolejny raz usłyszałam jego aksamitny głos.
     Przeniósł swój wzrok na moją twarz i skanował ją od góry do dołu. W pewnym momencie nasze spojrzenie się skrzyżowało, a ja nie miałam zamiaru spojrzeć w inną stronę. Chciałam mu pokazać, że tak naprawdę jego słowa i czyny nie robią na mnie wrażenia. Przygryzłam dolną wargę nie przerywając naszej 'walki'.
     -Nie rób tak - powiedział, a mój wyraz twarzy zmienił się na zdezorientowany.
     Co do cholery?
     Wyjaśnienie przyszło kiedy jego kciuk znalazł się na moich ustach i pociągnął w dół jedną z warg.
     -To mnie rozprasza - szepcze i znów zbliża się do mojej szyi na której składa mokre pocałunki.
     Próbuje stłumić jęk, kiedy przygryza skórę w miejscu w którym przed chwila złożył jeden z nich. Kiedy kończy dmucha na obolałe miejsce i znów całuje.
     -Nie mogę się doczekać, kiedy cała będziesz w moich malinkach - mruczy - Nie mogę się doczekać, kiedy już naprawdę będziesz moja - akcentuje ostatnie słowo.
     Po raz kolejny patrzy mi w oczy i całuje kącik moich ust. Moje serce zaczyna bić dwa razy szybciej a w brzuchu czuje.....motylki? Nie, nie, nie! Przecież on nie może wywoływać u mnie motylków! To mój porywacz do jasnej cholery!
     -A tak właściwie zaprosiłem cie tu ponieważ chciałem ci coś pokazać.
     Odsuwa się ode mnie i podchodzi do biurka. Chwyta do ręki pilota i włącza telewizor.
     Jak ja dawno nie oglądałam telewizji!
     -Jak wiesz, minął już miesiąc odkąd cię porwałem. Dałem dwa miesiące czasu twoim rodzicom, aby zapłacili za ciebie trzysta tysięcy funtów. Niestety. Nie dostałem jeszcze ani pensa. Współpracują z policją, która twierdzi, że lepiej jeszcze poczekać, aż wymyśla plan odbicia cię - prycha i  pogłaśnia lecące wiadomości - Jeszcze tylko miesiąc i będę mógł robić z tobą, co tylko mi się żywnie podoba - dodaje i uśmiecha się łobuzersko.
     Spoglądam na ekran i widzę jakąś blond dziennikarkę opowiadająca o.....o moim porwaniu! Jednak nie słucham jej, gdyż w tle widzę dwoje ważnych dla mnie ludzi. Matka wtulona w ciało ojca. Oboje mają podkrążone i czerwone od płaczu oczy. Ich wyraz twarzy wskazuje na depresje. Nie dziwie się. Stracili jedyna córkę a policja nadal szuka.
     Tak strasznie chciałabym do nich podejść, przytulić ich i powiedzieć, że wszystko w porządku.
     Nagle obraz staje się czarny, a ja uświadamiam sobie, że Zayn wyłączył telewizje.
     -Chodź. Odprowadzę cię - mówi i podchodzi do mnie, łapiąc mój nadgarstek.
     Wychodzimy z jego 'gabinetu' i udajemy się do mojej i Ronnie celi. Kiedy otwiera przede mną drzwi szepcze - Jeszcze tylko miesiąc, chyba że sama zechcesz wcześniej się ze mną pieprzyć.

______________________________________


Witam drodzy parafianie :D
Z góry przepraszam za "przyśpieszenie akcji" ale wiecie wena i te sprawy.
Teraz tak:
Ogółem rzecz biorąc chyba mogło być lepiej, chociaż osobiście wg mnie te emocje są ok. 
Harry taki dendżyrys a potem buuuum xd. Nie no chyba spierniczyłam. 
Nwm dlaczego, ale kiedy pisałam ten rozdział i słuchałam piosenki w soundtrack'u to w momencie pocałunku Ronnie i Harry'ego zaczełam ryczeć o.O (ogarnąć mój umysł w środku nocy -,-) 
Rozdział był pisany w środku nocy, więc może dlatego takie emołszons xD 
Dalej będzie ciekawiej? Sama nwm.
Rozpisałabym się więcej ale Oliwia mnie zabije za długość notki :D
Także do następnego misie :* 
Kocham mocno
-Ronnie xx


Taaaaak, na nic się zdadzą moje ogłoszenia parafialne, skoro Ron już to zrobiła xD
Mam nadzieje, że rozdział się podoba i ten tego, do następnego!
Komentujcie!
~Liv :***

1 komentarz: